eM na obozie. Na nasze esemesowe zaczepki jak jej tam odpowiada: bardzo fajnie, ale już nie pisz:-)
I przy tym prezentuje imponujący zasób emotikonów.
Mam bardzo emotikonalne dziecko.
I bardzo osobne.
Tęsknię do jej osobności.
Mik jest i trajkocze:
Wies babcia, posadziłem miętę.
A co to mięta?
No, taki herbatnik, co pachnie miętowym smakiem.
Herbatnik, jako męska forma herbaty, bardzo mi się podoba.
I wpada w samozachwyt:
udało mi się, jestem geniusem!
i:
Jestem ślicny, prawda, ze jestem?
Jesteś najpiękniejszy.
Bo dzieci są piękne. A bobasy nie, bo mają zmarscone tyłki!
a także pyta:
(mnie, łuszczącą fotosyntezę)
A jak się połący tlen i węgiel i mięsko, to co powstanie?
Dwutlenek zwęglonego mięska.
Hihi. acha. a istnieje coś co zywi się zimnością?
brrr.
śpij, już prawie północ.
:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz