-Wiesz? Jest taka maszyna, która losuje mi wieczorem sen. Takie koło, które się kręci.
-Gdzie jest ta maszyna?
-W moim mózgu.
(Mik)
poniedziałek, 14 maja 2012
wtorek, 8 maja 2012
złomatka
pojechaliśmy na majówkę. z rowerami. w góry.
w drodze na
z dachu sfrunął nam jeden rower.
już na
eM sfrunęła z roweru, rozpłatując sobie kawałek siebie.
(beatrycze! szpital na piaskowej górze!)
jestem miękka.
jestem kompletnie nieodporna na strach i cierpienie moich dzieci.
jestem zarazem złą matką, bo matka czwórki powiedziała, że tylko jedna część ciałą tylko jednego z jej czworga dzieci uległa kiedykolwiek uszkodzeniu.
a tu proszę.
eM z uszczerbkiem.
Miki onegdaj, gdy tylko wypuścił dwa pierwsze mleczaki, odgryzł sobie nimi język.
no, nie cały, ale na moich oczach.
nie mam więc żadnego nieuszkodzonego dziecka.
mało się boję.
o nich tak.
Ale będę się uczyła dawać im wolność i zaufanie. I przestrzeń.
i bedę się uczyła chować swoje lęki głeboko w kieszeń.
i będę je wypuszczała tylko wtedy, kiedy nie będą patrzyli.
i tylko po to, żeby zmiąć je w kulkę i wepchnąć jeszcze głębiej.
p.s. mój ojciec przez telefon: a mówiłem, żeby nie brać rowerów!
(na rowerze byłam szczęśliwa)
w drodze na
z dachu sfrunął nam jeden rower.
już na
eM sfrunęła z roweru, rozpłatując sobie kawałek siebie.
(beatrycze! szpital na piaskowej górze!)
jestem miękka.
jestem kompletnie nieodporna na strach i cierpienie moich dzieci.
jestem zarazem złą matką, bo matka czwórki powiedziała, że tylko jedna część ciałą tylko jednego z jej czworga dzieci uległa kiedykolwiek uszkodzeniu.
a tu proszę.
eM z uszczerbkiem.
Miki onegdaj, gdy tylko wypuścił dwa pierwsze mleczaki, odgryzł sobie nimi język.
no, nie cały, ale na moich oczach.
nie mam więc żadnego nieuszkodzonego dziecka.
mało się boję.
o nich tak.
Ale będę się uczyła dawać im wolność i zaufanie. I przestrzeń.
i bedę się uczyła chować swoje lęki głeboko w kieszeń.
i będę je wypuszczała tylko wtedy, kiedy nie będą patrzyli.
i tylko po to, żeby zmiąć je w kulkę i wepchnąć jeszcze głębiej.
p.s. mój ojciec przez telefon: a mówiłem, żeby nie brać rowerów!
(na rowerze byłam szczęśliwa)
poniedziałek, 7 maja 2012
ekhem...
założyłam bloga Córce.
nie jest wcale używany, przejmuję go, przynajmniej do chwili, kiedy sobie o nim nie przypomni.
potem będę negocjować.
albo nie.
pisanie bloga, kiedy już się rysuje jednego bloga skutkuje zapewne dalszą redukcją życia pozablogowego.
trudno.
córka ma bloga.
i 7 lat.
i brata.
i dzisiaj o nim, na rozgrzewkę.
jedziemy na rowerze, on śpiewa, ja śpiewam.
nagle szloch.
mamo, przerwałaś mi!
przepraszam, o czym śpiewałeś?
o ładnościach!
parę kilometrów dalej.
ja: zmęczyłam się, już nie mogę pedałować.
on śpiewa: boże, jak nieprzyjemnie
i jak to niefajnie...
i była też awanturka z dobrym kolegą, który wyrzucił w krzaki patyk małej dziewczynki.
syn do kolegi, którego uwielbia: zachowałeś się jak koń, nie, gorzej, zachowałeś się jak kupa konia!
?
tak ohydnie, że aż śmierdzi!
syn ma lat 4.
bedzie o nim
i o niej
i trochę o nas.
i raczej coś więcej, niż humor w krótkich spodenkach.
chociaż kto wie...
założyłam bloga Córce.
nie jest wcale używany, przejmuję go, przynajmniej do chwili, kiedy sobie o nim nie przypomni.
potem będę negocjować.
albo nie.
pisanie bloga, kiedy już się rysuje jednego bloga skutkuje zapewne dalszą redukcją życia pozablogowego.
trudno.
córka ma bloga.
i 7 lat.
i brata.
i dzisiaj o nim, na rozgrzewkę.
jedziemy na rowerze, on śpiewa, ja śpiewam.
nagle szloch.
mamo, przerwałaś mi!
przepraszam, o czym śpiewałeś?
o ładnościach!
parę kilometrów dalej.
ja: zmęczyłam się, już nie mogę pedałować.
on śpiewa: boże, jak nieprzyjemnie
i jak to niefajnie...
i była też awanturka z dobrym kolegą, który wyrzucił w krzaki patyk małej dziewczynki.
syn do kolegi, którego uwielbia: zachowałeś się jak koń, nie, gorzej, zachowałeś się jak kupa konia!
?
tak ohydnie, że aż śmierdzi!
syn ma lat 4.
bedzie o nim
i o niej
i trochę o nas.
i raczej coś więcej, niż humor w krótkich spodenkach.
chociaż kto wie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)