czwartek, 8 listopada 2012

mały budda

stałe punkty programu zawsze generują najwięcej sytuacji trudnych. Niestałe jakoś nam wychodzą same, wręcz pączkują. tymczasem eM, dojechawszy do jednego ze stałych:

-ja się dzisiaj nie kąpię!
-a dlaczego niby? wczoraj się nie kąpałaś.
-nie kąpię się, bo... jestem buddą! budda się nie mył.
-jako siddhartha to i być może, ale potem to się chyba jednak mył... - daję sie wciągnąć w dyskusję bez sensu z nowym wcieleniem buddy, którego niespodziewanie mam w zasiegu ręki na podłodze w naszej  łazience. ręki i wzroku owszem, ale woli chyba niespecjalnie.
-nie mył - eM
-i żywił wyłącznie ptasimi odchodami - dorzuca Miki z wysokości ceramicznego tronu.
-Ommmmm - to znowu eM.
i lotos.

1  2  3...
nie będę krzyczeć, grozić, ani mamić.
4  5...
jestem kwiatem lotosu na tafli et cetera.
6  7 8...
skąd wezmę ptasie odchody na śniadanie dla eM, przepraszam: Be , a nawet jeśli skądś, to czy spotkamy się przypadkiem z powszechnym zrozumieniem?
9  10...
Ommmmm

dobra. wypalę z grubej rury, a co tam:
- posłuchaj. układ jest taki. założyłam sobie, że najważniejsze między nami są rozmowy. nie mam zamiaru cię zmuszać, karać, robić awantur. ja słucham tego co do mnie mówisz, traktuję cię poważnie. ty mnie też posłuchaj. nie kąpałaś się wczoraj, powinnaś wykąpać się dzisiaj. ok?
-ok...

uf
budda wszedł do wanny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz