a poza tym, że wiało, nad morzem głownie ryliśmy doły, grajdoły, okopy, rowy i tunele.
pierwszego dnia w amoku dokopywania się do wody zakopaliśmy sandał Mika. To znaczy: okazało się że, jak już mieliśmy się ewakuować. Przekopaliśmy plażę z powrotem i nawet przeoraliśmy metodycznie, ale nic to nie dało.
-kupię ci nowe synu.
-kup mi trzy, to jeden bedzie na zapas.
(tu eM orze w poszukiwaniu ww.)
Em, jak przystało na prawiedorosłą ośmiolatkę była dosyć zdystansowana.
-mamo, zacznij go ignorować proszę, bo chcę żeby przestał (widząc moją nazbyt wesołą reakcję na wygłupy Mika)
albo (kiedy Ignacy zgubił tatę):
-ostatnio go widziałem, jak ściągał mi piankę pod szkółką.
-to może nadal ściąga ci piankę pod szkółką, lepiej idź sprawdź.
oraz:
-ktoś mi kiedyś powiedział, że babcia M* powiedziała, że się stara i chce dobrze.
-no tak, chyba nawet ja.
-ale chcieć dobrze, a robić dobrze to jednak wielka różnica, prawda?
*występują: Babcia i babcia M (Babcia też w sumie jest M...ale to dwie zupełnie inne postacie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz