sobota, 15 września 2012

I've been hipnotized

siedzimy z eM rano w kuchni, miksujemy mikstury na bal księżniczek, albo zlot czarownic.. cholera wie, w każdym razie wiadomo, że to dzisiaj.
reszta śpi.
Hi, hi...-chichocze eM przez samo ha, bijąc pianę- pamietasz, co Miki powiedział wczoraj wieczorem?
Ano pamiętam jeszcze.
Zapisuję.

Więc najpierw usłyszałyśmy mamrotanie z jego pokoju:
-nie ma, nie ma, no i tu też nie ma...została tylko jedna...tu też nie ma!
Otóż okazało się, że Miki dopadł kalendarz adwentowy i lustruje szufladki/pudełeczka w poszukiwaniu cudem ocalałych z poprzedniej, grudniowej lustracji czekoladek.
W końcu przyłazi do sypialni i mówi:
-rozbardaszyłem wszystko. a teraz uwaga mamo, patrz mi prosto w oczy.. nie odwracaj głowy, patrz: taaak...taaak...mam zamiar zostawić ten cały bajzel. no, to się kładę.
Acha...

i tak padłam ofiarą własnych sztuczek. bo kiedy Mik konfabuluje, proszę go, żeby patrzył mi prosto w oczy. no i patrzy- krzywo, strzelając oczami na boki, śmiejąc, ale idąc w zaparte. bardzo to lubię. Z eM tego nie próbuję, mam nadzieję, że częściej usłyszę od niej prawdę, niż nieprawdę.

i wiem...w ten sposób uczę go kłamać z miną pokerzysty. Wiem, bo jednak niestrzelanie oczami idzie mu coraz sprawniej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz